Temat patentów nigdy nie przewijał się tak często i nie był tak szeroko komentowany, jak w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Wszystko to za sprawą dyskusyjnych decyzji podejmowanych przez urzędy patentowe na całym świecie. Firmy z branży IT, z gigantem Apple na czele, znalazły w ochronie patentowej nowy sposób na zapewnienie sobie wyłączności na technologie, które wcale nowością nie są.


O ile zazwyczaj zgłaszane są faktycznie innowacyjne koncepcje i rozwiązania wypracowane w ramach danej firmy, obecnie odnieść możemy wrażenie, że twórcy oprogramowania starają się zastrzec każdy ze szczegółów, o którym nie pomyślała konkurencja.


Palma pierwszeństwa w dziedzinie kontrowersyjnych patentów należy do Apple i Samsunga. Firma z jabłkiem w logo uzyskała w tym roku patent między innymi na zmianę kursora w zależności od kontekstu i dodanie do niego znaku graficznego pokazującego ładowanie, co dla użytkowników PC wydawało się od zawsze oczywistością. Inne zastrzeżenia? Wśród przyznanych patentów znalazł się patent na znikający pasek przewijania, na umiejscowienie siły sygnału Sieci na belce górnej, a nawet na kształt smartfona (prostokąt z zaokrąglonymi rogami) i animację przedstawiającą odwracanie wirtualnych kartek.


Sprzyjający dla tzw. trolli patentowych jest obowiązujący w Stanach Zjednoczonych system, który umożliwia opatentowanie praktycznie każdej funkcjonalności – nawet ułożenia ikonek w ramach smartfona. Sytuacja ta doprowadza do dotkliwego blokowania rozwoju przez firmy, które de facto nie tworzą, a jedynie patentują nowe technologie. Kto najdotkliwiej odczuwa koszty wojen patentowych? Choć pierwsza odpowiedź, jaka nasuwa się na myśl, to firmy stające do boju o prawo do wyłączności, to jednak na nas, użytkownikach końcowych nowych technologii, odbijają się najmocniej wszelkie ograniczenia.