Nie od dziś wiadomo, że kochamy kupować gadżety – zwłaszcza te całkowicie zbędne, lecz jednocześnie sprytne, urocze i przyciągające wzrok. Zwłaszcza w sezonie przedświątecznych zakupów obserwujemy błyskawiczny wzrost zainteresowania kupujących wszystkim co kolorowe i z pomysłem. Właściciele urządzeń mobilnych, tabletów, komputerów, przenośnych urządzeń audio czy czytników e-book zasypywani są całą masą niepotrzebnych prezentów, w których funkcjonalność jest odwrotnie proporcjonalna do wyglądu.


Jakich zakupów unikać? Zupełnie nieprzydatnych, o cenie przewyższającej podobne modele o mniej szałowym dizajnie. Rekord w kategorii „drogie i nieprzydatne” bije futerał na iPhona skonstruowany z ryżu i soli. Za brązowe etui, które rzekomo uchronić ma nie tylko delikatny sprzęt przed zniszczeniem, ale i życie w razie głodu, zapłacić trzeba niebagatelną sumę 81$. Chętnych nie brakuje – cały nakład został w USA wyprzedany na pniu. Inne dziwaczne pomysły? Opakowanie na iPhona, które pozwala przemienić go w automat do gier sprzed lat, pudełko przerabiające iPada w retro maszynę do pisania, sandały z wbudowanym wykrywaczem metalu czy pokrowce na słuchawki a`la księżniczka Leia z Gwiezdnych Wojen.


To że coś jest gadżetem nie oznacza od razu, że jest bezużyteczne. Na rynku nie brakuje ofert, które są jednocześnie funkcjonalne, estetyczne i stanowią świetny prezent dla technomaniaka. Dobrym pomysłem są zawsze ratujące z opresji zasilacze, które dodadzą mocy urządzeniom przenośnym i mobilnym – wykorzystujące np. ekraniki solarne czy modele ładowane za pomocą kręcenia korbką. Praktyczne są także rozgałęziacze z obracanymi gniazdami i te, uzupełnione o wejścia na USB. A może lepszą opcję stanowią gadżety pozwalające na określenie lokalizacji biegającego po okolicy zwierzaka lub zbyt często gubiących się kluczy? W przedświątecznym szale nie dajmy się zwariować z bezużytecznymi prezentami, których żywot zakończy się szybko i mało spektakularnie na dnie szuflady.