Żaden system informatyczny nie gwarantuje niezawodności ani całkowitej bezawaryjności. Hosting witryn, obsługiwany zarówno przez małych usługodawców jak i wielkich providerów, wiąże się nierozerwalnie z przestojami i awariami. Chwilowe przerwy i brak dostępu do stron należą do gorzkiego standardu działania, o których większość właścicieli stron nie zdaje sobie sprawy, dopóki nie rozpocznie monitorować działania witryny na własną rękę.


Warto przytoczyć tu chociażby problemy na łączach serwisu hostingowego SuperHost.pl, odnotowane kilka dni temu. Usterka serwera była na tyle poważna, że uniemożliwiała korzystanie z serwisów przez wszystkich klientów. Nie byli oni usatysfakcjonowani otrzymaniem szczątkowej informacji na oficjalnej stronie firmy na Facebooku, nie informującej nawet jak długo potrwa awaria oraz czym została ona spowodowana.


Głównym przewinieniem SuperHostu wydaje się brak planu B, uruchamianego w wypadku awarii łącza głównego. Firma skupia się na jednym łączu, nie zapewniając żadnej alternatywy. W praktyce więc witryny klientów nie działają do czasu naprawienia usterki.


Niestety, w przypadku usług hostingowych, poziom zabezpieczenia i niezawodność, skorelowana jest często z ceną. Tańsze oferty wynikają z awaryjności i poczynionych na którymś etapie oszczędności, także na wsparciu czy zabezpieczeniach. Dokładne cechy hostingu zostają opisane w regulaminie usług i jeśli tamtejsze zapisy nie zostały spełnione - dopiero wówczas można pokusić się o ostrzejszą interwencję. Wybór dostawcy jest więc efektem kalkulacji proponowanych parametrów i dobrania poziomu hostingu do potrzeb i możliwości klienta.


Jakie metody działania stoją więc przed właścicielami witryn, którzy prędzej czy później napotkają na awarię? Mądre porzekadło mówi, że "Użytkownicy dzielą się na tych co robią backup i tych, którzy będą go robić". Trafia ono w meritum sprawy, które rozwinąć można na całość działań prewencyjnych. Właściciel witryny powinien pomyśleć o kwestii zabezpieczenia niezawodności działania jeszcze przed odnotowaniem jakichkolwiek problemów. Niezbędne jest rozpisanie scenariuszy kryzysowych, określających kto i jakie działanie podejmuje w przypadku awarii witryny, aby skrócić czas i zminimalizować szkody wynikające z braku poprawnego dostępu do strony.


Istotny jest czas reakcji, potrzebny na odkrycie usterki na stronie. Każda minuta przestoju oznacza straty finansowe oraz wizerunkowe, dostrzegalne zwłaszcza w przypadku e-sklepów.


Wprowadzenie stałego monitoringu pozwoli na wykrycie błędu - czy to w działaniu samej witryny, czy znajdujących się tam aplikacji. Jest to często jedyna możliwość, aby właściciel strony dowiedział się o występujących przestojach, o czym dostawca nie informuje go. Tuż po awarii administrator witryny, lub osoba do tego oddelegowana, dostaje raport dotyczący rodzaju błędu, powodu jego wystąpienia oraz proponowanych możliwości rozwiązania go. W każdym miesiącu właściciel witryny otrzymuje również raport okresowy, określający dokładnie łączny czas występowania błędów, stanowi najlepszy dowód do dochodzenia swoich praw u hostingodawcy.